Utwór Lady Pank " Wspinaczka...czyli historia pewnej rewolucji" z fajnymi widokami z Tatr.
Żuławski i opowieść o duchu.
Jest taka historia, która zdarzyła się i którą opisywał znakomity wspinacz oraz ogromny miłośnik gór- Wawrzyniec Żuławski. Wawrzyniec Żuławski (właśc. Jerzy Wawrzyniec Żuławsk) urodził się 14 lutego 1916 w Zakopanem, zm. 18 sierpnia 1957 w masywie Mont Blanc. Był polskim taternikiem, ratownikiem górskim i pisarzem. Był również kompozytorem, a jako żołnierz Armii Krajowej uczestniczył w powstaniu warszawskim.
Podczas wyprawy w Alpy w roku 1957 wziął udział w poszukiwaniach zaginionych dwóch alpinistów jugosłowiańskich i towarzyszącego im Stanisława Grońskiego. Podczas tej akcji został przysypany lawiną lodową i na zawsze pozostał w Alpach.
W którymś kolejnym swoim opowiadaniu i
wspominkach z tatrzańskich wspinaczek, opisuje dosyć zabawną historię jaka przytrafiło mu się w Dolinie Kaczej.
Otóż podczas kolejnej już eksploracji okolicy, Żuławski nie zauważył, że piękna od wielu dni pogoda zaczęła się psuć. Zerwał się wiatr i spadł rzęsisty deszcz, a wkrótce rozpętała się burza.
Szybko jednak znalazł dogodną, suchą i w miarę ciepłą kolebę. I wtem, w przerwie między piorunami, wyraźnie usłyszał jakieś kroki.
Otóż podczas kolejnej już eksploracji okolicy, Żuławski nie zauważył, że piękna od wielu dni pogoda zaczęła się psuć. Zerwał się wiatr i spadł rzęsisty deszcz, a wkrótce rozpętała się burza.
Szybko jednak znalazł dogodną, suchą i w miarę ciepłą kolebę. I wtem, w przerwie między piorunami, wyraźnie usłyszał jakieś kroki.
O kilkanaście metrów od koleby biegła na oślep jakaś zmoknięta kobieca postać.
- Tutaj! – zawołał Żuławski.
Postać okazała się być zbłąkaną kobietą, która wyjaśniła, że wyszła rano na spacer z Roztoki, a że „lubi dużo chodzić”, więc szła, szła i szła, a kiedy rozpoczęła się burza, straciła nieco poczucie kierunku i pobiegła w głąb doliny.
- Tutaj! – zawołał Żuławski.
Postać okazała się być zbłąkaną kobietą, która wyjaśniła, że wyszła rano na spacer z Roztoki, a że „lubi dużo chodzić”, więc szła, szła i szła, a kiedy rozpoczęła się burza, straciła nieco poczucie kierunku i pobiegła w głąb doliny.
Nasz bohater napoił zbłąkaną turystkę, ale nie wyjaśnił, skąd się tu wziął, co robi, po co tu się nagle zjawił itd.
I jak pisze: "A teraz ten zagadkowy, nieogolony facet, który się tu znalazł ni stąd, ni zowąd, w środku burzy, suchy, popijający spokojnie herbatę, milczący, trochę jakby niechętny. Zbieg polityczny? Uciekinier z więzienia? Bandyta? A może… Kilkakrotnie przyłapuję skośne, niespokojne spojrzenie, patrzące na mnie ukradkowo z zabobonnym lękiem."
Ostatecznie, młoda dziewczyna, chcąc nawiązać jakąś rozmowę zapytała:
- Co to właściwie są za szczyty przed nami?
Żuławski bez wahania opisywał jej kolejne szczyty i objaśniał górskie panoramy, przechodząc od ogółów do szczegółów przytaczał rozmaite historie, pokazywał liczne drogi i warianty przejść.
Z początku kobieta słuchała z zainteresowaniem, ale w miarę opowiadania zauważył, że wywiera ono efekt zgoła nieoczekiwany. Otóż dla kogoś „niewtajemniczonego” i przybysza z nizin, góry kształtują się początkowo jako jakieś niewyraźne, trudne do odróżnienia, postrzępione kontury grani i jednolite, odstraszające urwiska. Dziewczyna zapytała więc:
- A właściwie, to skąd pan zna tak doskonale każdy kamień w tej okolicy?
Spojrzał wtedy na nieszczęsną turystkę z bladym uśmiechem, a ręką wskazał na widoczną stąd w dali południową ścianę Hrubej Turni…
- Bo widzi pani – powiedział z wahaniem – od kiedy spadłem na tej oto ścianie – strasznie lubię te strony i ciągle się tu włóczę…
I jak pisze: "A teraz ten zagadkowy, nieogolony facet, który się tu znalazł ni stąd, ni zowąd, w środku burzy, suchy, popijający spokojnie herbatę, milczący, trochę jakby niechętny. Zbieg polityczny? Uciekinier z więzienia? Bandyta? A może… Kilkakrotnie przyłapuję skośne, niespokojne spojrzenie, patrzące na mnie ukradkowo z zabobonnym lękiem."
Ostatecznie, młoda dziewczyna, chcąc nawiązać jakąś rozmowę zapytała:
- Co to właściwie są za szczyty przed nami?
Żuławski bez wahania opisywał jej kolejne szczyty i objaśniał górskie panoramy, przechodząc od ogółów do szczegółów przytaczał rozmaite historie, pokazywał liczne drogi i warianty przejść.
Z początku kobieta słuchała z zainteresowaniem, ale w miarę opowiadania zauważył, że wywiera ono efekt zgoła nieoczekiwany. Otóż dla kogoś „niewtajemniczonego” i przybysza z nizin, góry kształtują się początkowo jako jakieś niewyraźne, trudne do odróżnienia, postrzępione kontury grani i jednolite, odstraszające urwiska. Dziewczyna zapytała więc:
- A właściwie, to skąd pan zna tak doskonale każdy kamień w tej okolicy?
Spojrzał wtedy na nieszczęsną turystkę z bladym uśmiechem, a ręką wskazał na widoczną stąd w dali południową ścianę Hrubej Turni…
- Bo widzi pani – powiedział z wahaniem – od kiedy spadłem na tej oto ścianie – strasznie lubię te strony i ciągle się tu włóczę…
Szczyt głupoty.
Polecam film przedstawiający bezmyślnego "turystę" który w zimie wchodził na Rysy w adidasach i w dresie, spanikowany "turysta" bał się ruszyć, sparaliżowany strachem nie mógł zmienić miejsca przymusowego postoju, na dół sprowadzali go dwaj skialpiniści którzy uratowali mu życie. Po sprowadzeniu "turysta" zamiast okazać wdzięczność za ratunek miał pretensję że przez nich nie wyszedł na rysy !
Zobacz koniecznie i niech to będzie przestroga dla innych !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz